Dzisiaj udało mi się zobaczyć karmienie maluszka. Najpierw jeden z ptaków przyleciał do gniazda. Postał chwilę przy wejściu do gniazda i odleciał. Nie wiem dlaczego - czy uznał, że zdobycz była za mała (wyglądało to na wróbelka), czy też sam był głodny i odleciał się posilić (na pierwszych zdjęciach widać z lewej strony głowę drugiego rodzica ze zdobyczą). Jak zawiedziony był partner wysiadujący nie muszę Wam chyba mówić. I maluszek chyba był głodny, bo popiskiwał cichutko. Dopiero po jakichś 40 minutach znowu przyleciał z tym razem dużo większym ptakiem (pewnie gołębiem) i od razu przystąpił do karmienia. Niestety, zasłonił wszystko - na szczęście jest druga kamera i mogłam dłuższy czas oglądać karmienie. Maluszek zajadał mięsko ze smakiem, w pewnym momencie nawet przewrócił się na plecy (z objedzenia?) - ale udało mu się wrócić do pionu i dalej się zajadać obiadem. Popiskiwał przy tym cały czas (chyba z zadowolenia) - zresztą mama czy tata też cały czas coś mu tłumaczył. W końcu rodzic uznał, że już starczy jedzonka, podszedł do skraju gniazda, powyglądał chwilę i wrócił do maluszka i pozostałych jajek.
pokaz slajdów --->
Offline
Świetne ujęcia,ale tez wspaniale nam Basia opisała,jak wyglądało karmienie.Basiu,podziwiam Cie tez za cierpliwość! :applause:
Offline
Basiu-pięknie opisałaś wrażenia z karmienia..Jakbym to widziała na własne oczy.Dziękuję.
Pokaz też świetny.Tak rzadko widać rodziców razem.
Offline
Dziękuję za słowa uznania. Rodzice rzeczywiście rzadko się spotykają - wymieniają się tak szybko, że czasem nie zdążę zrobić zdjęcia. Ale bardzo dbają o swoje dziecko. Ciekawe, kiedy wyklują się dwa pozostałe? Powinno to wkrótce nastąpić. Pierworodny ( można go tak nazwać?) będzie na pewno zadowolny, teraz jest taki samotny. Coraz częściej zostaje sam - na bardzo krótki czas, rodzic na ogół nie odlatuje z gniazda tylko siedzi na jego krawędzi - podziwia panoramę Warszawy? Wypatruje partnera? Dzisiaj udało mi się sfotografować maluszka. Na pierwszym zdjęciu nie ma wątpliwości, że to wprawdzie malutki, ale na pewno ptaszek.
pokaz slajdów -->
Offline
Zauważyłam dzisiaj, że jedno z rodziców wyrzucało z gniazda - i teraz nie wiem co to było - czy skorupka jajka, czy może jajko? Być może jest następny pisklak, ale nie mogłam go dojrzeć - po pierwsze ten pierwszy maluch zasłaniał sobą widok, po drugie - po południu słońce świeci prosto do gniazda i w ogóle trudno cokolwiek zobaczyć.:huh: Teraz nie będę mogła się oderwać od gniazda - a koty głodne chodzą.
Czy za maluszkiem schował się braciszek albo siostrzyczka?
Zosia dzisiaj bardzo była zainteresowana odgłosami dochodzącymi z gniazda - podczas karmienia rodzice mają dużo do powiedzenia dziecku - zresztą maluch nie pozostaje dłużny - popiskuje cały czas. Zośka aż za monitor zaglądała szukając ptaszków.
Offline
Niestety przyroda rządzi się swoimi prawami.Gdy rodzic niszczy pisklę/widocznie najsłabsze,chore/lub jaja
oznacza ,że nie ma w swoim rewirze takiego dostatku pożywienia,żeby mógł wykarmić wszystkie pisklęta.
Zostawia tyle, ile da rady utrzymać i wyżywić.To jedna z przyczyn.Najsilniejsze pisklaki i tak wydzierają pokarm słabym,
nawet są w stosunku do niego agresywne,to walka o życie.Przeżywają najsilniejsi.
Offline
Offline
Sokolątko rośnie, rodzice uwijają się, żeby maluch nie był głodny. Karmią go bardzo często - no cóż, jest tylko jeden. Wyrośnie na pięknego, silnego ptaka. Dzisiaj po karmieniu sokół wyszedł z gniazda na chwilę, potem wrócił, szybkim krokiem przeszedł do "drugiego pokoju" - postał tam chwilę - kończył obiad? - i wrócił do maluszka.
Parę zdjęć tutaj:
Offline
Basiu-nie zaobserwowałam momentu,aby był 2.pisklak.Hm...
Mąż dzisiaj odkrył to gniazdo sam w necie i sprawiło mu to radość.Myślał,że sprawi mi niespodziankę,a to ja go zaskoczyłam włączając do tego dźwięk.
Chwilkę poobserwowałam i faktycznie-jedynak rośnie jak na drożdżach i ciągle nadaje a rodzic często obok niego lub na nim.
Szkoda,że we Włocławku nie ma dźwięku.
Offline
Offline
Offline
Dzisiaj rodzice zostawili maluszka samego na kilka godzin. Chyba nie jest z tego powodu zadowolony. Troszkę sobie pochodził, ale to nie jest jeszcze takie proste. Przytulił się do ściany i próbował zasnąć. Widać jednak ściana to nie miękki i ciepły brzuszek jak u mamy albo taty, więc niepocieszony znowu szukał przyjemniejszego miejsca na drzemkę. Udało się. Teraz czekamy na obiad.
--->>>
Offline