Larry Backlund z Minnesoty zrobił nam niespodziankę wiosenno-świąteczną i uruchomił kamerkę na platformę nurów .
Ubiegły rok nie był szczęśliwy dla pary pięknych nurów,może w tym roku uda nam się podglądać,jak lęgną się i dorastają pisklaczki.
Tutaj wspomnienia z ub.r.,a tutaj adres
Offline
Para nurów ma już dwa jajeczka. Samiczka i samczyk zmieniają się w wysiadywaniu ich.Właśnie trafiłam na zmianę,ale za późno włączyłam nagrywanie i tylko końcówkę udało mi się złapać.
Offline
Czynna również jest kamerka w portowym mieście Anchorage w stanie Alaska w USA na platformie przygotowanej dla nurów pacyficznych (Gavia pacifica).
Tutaj adres,a niżej fotka platformy i gniazda.
Offline
U nurów pacyficznych jest pisklaczek. Wykluł się dzisiaj, tj. dokładnie wtedy, kiedy - wg obliczeń fachowców - powinien był się wykluć. Czy następny wykluje się w ciągu 24 godzin.
Tata kręcił się w pobliżu gniazda.
Dziecka niestety nie doczekałam się, ale jest na pewno - inni mieli więcej szczęścia i na facebooku można znaleźć fotki maleństwa.
Wybrałam chyba najładniejsze - mama, tata i dziecko.
http://www.facebook.com/mnbound.live.lo … =1&theater
A jednak - ten czarny punkcik pod lewym skrzydłem mamy to właśnie pisklaczek. Widać bardzo ciekawy świata.
Offline
Ależ się działo w gnieździe ostatniej nocy. Otóż pisklak - nie bacząc na ciemności - wskoczył do wody. Nic nie było widać, młode zniknęło z oczu internatutów i co gorsza - również rodziców.
W ubiegłym roku młode nura pacyficznego zginęło prawdopodobnie z szponach jakiegoś bielika czy orła.
W Minnesocie do rana nie było wiadomo, co się stało z maluszkiem. Szczęśliwie - Larry zauważył pisklę płynące na grzbiecie taty - zwyczajem nurów zresztą. A więc jest, nie zginął, tato odnalazł dziecko w ciemności.
Obserwuję gniazdo od ok. dwóch godzin - cały czas samica siedząca na gnieździe nawołuje samca z pisklęciem - ach, co to za głos. Mnie wydaje się być strasznie żałosny, ale to tylko pewnie moje odczucie - one tak po prostu się porozumiewają. Po nawoływaniach samiec przypływa bliżej gniazda - widać samica chce ich mieć na oku, boi się, żeby znowu coś się nie wydarzyło. A jednocześnie być może kluje się drugi maluch, może dlatego samica tak nawołuje, może chce, żeby tata wiedział, że drugie dziecko w drodze.
W każdym razie młody ma się dobrze, miejmy nadzieję, że drugie młode wykluje się dzisiaj.
Na zdjęciu widać maleńki, czarny łebek na grzbiecie taty:
Offline
Jest drugi pisklaczek - tak jak wszyscy się spodziewali wykluł się dzisiaj. Jeszcze przez kilkanaście godzin będzie można obserwować w kamerze te piękne ptaki, potem popłyną na pełne jezioro. Pewnie trzeba będzie czekać do przyszłego roku, żeby je znowu zobaczyć. Miejmy nadzieję, że młode doczekają dorosłości i będą się cieszyć pełnią życia.
Offline
Miałaś rację Basiu,cała rodzinka opuściła platformę i odpłynęła.
Podglądałam nury dość długo w ciągu ostatnich 3 dni. Zrobiłam filmik,a na nim ostatnie chwile pary nurów jeszcze w gniazdku.Widać jak zabawnie pani nurowa podnosi skrzydło.Czyżby pokazywała,co tam chowa?
Cieszę się,że maluszki wypłynęły już na głębokie wody i mam nadzieję,że żaden orłowato-jastrzębiowaty ani mewy nie zakłócą spokojnego życia tej rodzince.
Offline
I ja mam taką nadzieję. Popatrz Marylko - jakże inny mamy nastrój w tym roku. I chociaż już nurów w tym sezonie nie zobaczymy to jestem bardzo zadowolona, bo są dwa młode i jest duża szansa, że doczekają dorosłości i za rok czy dwa będą miały swoje młode. A w ubiegłym roku o tej porze przeżywaliśmy wszyscy dramat naszej pary. Dla mnie to było bardzo smutne doświadczenie - wiem, że takie rzeczy się zdarzają, ale co innego czytać, a co innego widzieć na własne oczy tak nieszczęśliwie zakończony lęg. Ale na szczęście w tym roku wszystko udało się właśnie tak, jak powinno się było udać. To bardzo, bardzo miłe zakończenie sezonu obserwacyjnego. Do przyszłego roku.
Offline