Kwiaty rzeczywiście imponujące.    Pisklaków jeszcze nie ma - państwo nurostwo pokazało na chwilę jajeczka.

Specjalnie dla Ludwika - na tej stronie można posłuchać śpiewu nurów:

http://www.allaboutbirds.org/guide/Common_Loon/id

Po wejściu na stronę trzeba kliknąć w strzałkę pod Typical Voice:

Niestety,jednak jedno jajo wpadlo do wody.
Wczoraj Luska napisala do mnie:

Larry znalazł jajko pływające w wodzie w znacznej odległości od gniazda. Wziął je do reki, ale nie było na nim  żadnych śladów - ani plamki, ani dziurki, nie wyczuwał ciepła (jeœli w środku byłby pisklak pewnie czułby ciepło). Sam nie wiedział co zrobić - czy znowu włożyć  jajko do gniazda, czy zabrać.Jeszcze raz włożył jajko do wody - pływało po powierzchni tym mniejszym końcem do góry. Gdyby był pisklak, pewnie inaczej by się zachowywało. A tak zawartość jajka przemieściła  się do większej polówki.  Najprawdopodobniej jajko nie było zalężone. Larry zawiezie je do laboratorium i tam je zbadają. Miejmy nadzieje, ze rzeczywiście nie było w nim pisklęcia. Ci¹gle jest szansa, ¿e z drugiego coœ siê jednak wykluje. Trzymajmy kciuki.

A teraz nur bardzo dziwnie sie zachowuje.Zsunal sie z gniazda - mozna wiec bylo zobaczyc jajeczko i przyciagal do siebie galazki i liscie.Potem przeczolgal sie na jajeczko i nadal przyciaga do siebie galazki.Boi sie o jajeczko,zeby nie wpadlo do wody,a moze bedzie pisklaczek dzisiaj.

Tylko kto w nocy bedzie dyzurowal,zeby zrobic zrzut?

     

Może jednak będzie pisklaczek?

    

Tuż przed świtem nury zamieniły się w wysiadywaniu jajka. Najpierw ten, który siedział w gnieździe zawołał partnera - drugi po chwili się pokazał. Ale właściwie nie było go widać, bo było jeszcze zupełnie ciemno - jedynie oczy świeciły w ciemności. Po mniej więcej 10 minutach nur wysiadujący zszedł do wody - dłuższą chwilę pływały razem, potem przyszedł drugi i usiadł na jajku. Jajko niestety nie wykazuje żadnych oznak, żeby miało się wkrótce kluć pisklę .  W poniedziałek lub we wtorek późnym wieczorem (ok. 5: 30--6:00 rano naszego czasu) Larry zamierza zabrać jajko z gniazda i pozwolić nurom odpocząć psychicznie i fizycznie od wysiadywania. Wg niego (a jest prawdziwym znawcą tego gatunku, chyba można mu wierzyć) pisklęcia nie będzie. Ponieważ zdarzało się, że nury wysiadywały jajka nawet 75 dni (a klucie powinno nastąpić po 28-31 dniach) - trzeba tym razem zdjąć z nich ten obowiązek, bo klucia w tym sezonie niestety nie będzie. Jajko będzie oczywiście zbadane (tak jak poprzednie wyjęte z wody) i informacja będzie przedstawiona na blogu Larry'ego.   To smutne zakończenie tegorocznej przygody z nurami lodowcami - może za rok natura nam wynagrodzi tegoroczne niepowodzenia.  

                     

Tak jak wcześniej zaplanowano, dzisiaj rano Larry zabrał z gniazda jajko nurów. Jajko niestety było zepsute, nigdy nie wyklułby się z niego pisklak. Tak więc historia lęgu nurów w tym roku jest zakończona. Smutne to bardzo, ale natura rządzi się swoimi prawami i nie mamy na to wpływu. Widziałam całą akcję (to była 6:00 rano), zrobiłam fotki. Po zabraniu jajka nur wrócił do gniazda i zachowywał się jak przedtem, jak gdyby nigdy nic, jakby nic się nie wydarzyło, a jajeczko ciągle tam było. Wracają zresztą obydwa, na zmianę raz jeden raz drugi - tyle, że okresy, kiedy ich nie ma w gnieździe są coraz dłuższe. Najsmutniejsze są nawoływania - zdaje się, jakby chciały wykrzyczeć swój żal, smutek i tęsknotę za potomstwem.   Nigdy wcześniej nie słyszałam takich głosów z tego gniazda - a spędziłam na ich stronie wiele, wiele godzin. Mam nadzieję, że wkrótce zapomną jednak o tych smutnych wydarzeniach i będą wiodły spokojne życie nurów bezdzietnych. Może za rok szczęście im dopisze i uda się doczekać potomstwa. Ja też będę czekać - a za jakieś 10 miesięcy znowu trzymać kciuki za - mam nadzieję - szczęśliwe klucie. Musi być lepiej.

klik klik ----->

Ja wiem, że to instynkt - ale gdybyś usłyszała te ich wołania - brzmiały naprawdę rozpaczliwie. Nigdy wcześniej takich głosów nurów nie słyszałam. One musiały to jednak przeżywać - może inaczej, niż ludzie, ale odczuły stratę na pewno.