Jednemu z maluchów wbił się chyba jakiś kolec (może jakaś kosteczka, a może to tylko piórko? - oby). Na tym zdjęciu wyraźnie widać (to ta sówka na gorze):
Maluch dłuższą chwilę próbował się tego pozbyć i na szczęście udało się.
Tymczasem młode sówki od rana wypróbowują swoje skrzydła:
Proszę - jak już wysoko potrafię podfrunąć:
Następne próbuje:
Znowu wszystkie razem, trochę sobie poodpoczywamy:
Offline
Te slodkie cztery malenstwa,to tylko z gory wygladaja na malenstwa.A tym czasem one wszystkie sa juz ciekawe swiata i wola w przedpokoju siedziec niz w ciemnej piwnicy na dole. Mam wrazenie,ze tylko niezywe krety tam z dolu patrza na mnie.
Offline
Wiecie?Te maluchy to puszczyki (rząd:sowy) - Tawny Owl (Strix aluco).
Poobserwowałam je chwilkę.Wygląda to na 1.próby podfruwania i ćwiczenie skrzydełek.Wydaje mi się jednak,że trochę ciasno mają na to.A przed chwilą o 21:17 było chyba jakieś jedzonko rzucone.Ale harmider i one tak dziwnie jakoś skrzeczą jak sroki.
Offline
Sliczne pluszaczki. A jesli wejdziemy na strone z sowami >>>ADRES i klikniemy w drugie zdjecie zobaczymy krotki filmik.
Offline
Wlasnie chcialam dac zdjecie pustego gniazda,ale widze,ze Luska juz dala.
Bylam na nie wsciekla za tego ptaszka malego,ale wybaczylam im.Cudne pluszaczki Bedzie nam Was brakowalo.
Offline
Mam nadzieję, że będą zaglądać do gniazda. Są takie słodkie. Rodzice będą je jeszcze karmić przez jakiś czas.
Z Wikipedii:
"Pisklęta
Kiedy młode się wyklują, samiec karmi je oraz samicę. Samica zaczyna opuszczać gniazdo, by polować, gdy młode mają 6-7 dni. Pierzenie następuje po 28 – 37 dniach, wtedy pisklęta są już zdolne do lotu, ale jeszcze nie potrafią polować. Młode puszczyki są zależne od jedzenia przynoszonego przez rodziców przez nawet trzy miesiące od momentu opuszczenia gniazda."
Offline
Obejrzyjcie na stronie http://www.eoy.ee/kodukakk/webcam/ króciutki filmik datowany 19 maja z "naszą" sówką-puszczykiem. Słodki ten maluch - co za oczy, jaki puchaty!
Offline
Obejrzałam jeszcze raz zdjęcia sówek w postach,obejrzałam filmiki,powspominałam ,no i chyba zakończę sezon estońskich sówek bajką Haliny Poświatowskiej:
Bajka o sówce W prastarym lesie rosły dwa dęby bliźniacze w dziupli jednego z dębów mieszkała mała sówka z mamą sową z siostrą sową z sowim bratem i z tatą - puchaczem. I wszyscy mówili, że sówka jest straszny leń bo nie lubiła spać w nocy a lubiła spać w dzień. Wreszcie tak się przyzwyczaiła że tylko rankiem spać chodziła a w nocy - patrzyła jak księżyc światłem oplątuje drzewa nasłuchiwała - o czym szepczą liście i jak srebrzyście strumyk po kamykach śpiewa po księżyca promykach jak się złoto przemyka a nad nim zakwitają paprociane liście. Na nic mamy przestrogi i taty łajanie ledwie się w dziupli rozlegnie chrapanie sówka z łóżeczka wyskoczy do drzwi podchodzi cicha i stojąc na progu - wzdycha i od światła księżyca ogromnieją jej oczy. A rano kiedy las zrzuca postać zaczarowaną gdy świt siny zamienia zastęp tajemniczych rycerzy w zarośla leszczyny gdy księżyc pluszcząc jak złota ryba wypływa z rzeki żeby się ukryć przed bystrym okiem słońca w niebie dalekim mała sówka przejmująco ziewa i na samym progu dziupli pazurkami przywarta do drzewa zasypia... O pierwszym brzasku budzi się rodzina i rozliczne domowe prace rozpoczyna. Mama najpierw zrywa się z posiania izaraz Iowi muszki - tata je nagania. Siostra i braciszek wesoły maszerują do sowiej szkoły a potem mama z miotłą po mieszkaniu pląsa tam blask słoneczny zmiecie tu kurz strząsa przywarty do cieniutkich pajęczych firanek. Wszystkich cieszy rześki słoneczny poranek. I tylko sówka śpi i nie wie że taki gwar i pośpiech w lesie. Nie widzi jak puchacz tata pośród gałęzi za muszkami lata. Nie słyszy jak mama sowa martwi się głośno czy sówka aby zdrowa. Nie czuje jak ją w skrzydła bierze i zanosi na miękkie paprociane leże śpi dokąd słońce nie zgaśnie. Potem czeka cichutko nim rodzina zaśnie i do drzwi dziupli się wymyka... Księżyc świeci a w jego promykach wśród zarośli cień jakiś się przemyka. W sówce serduszko głośno zakołacze. Czyżby poznała? Tak! To był puchaczek syn państwa puchaczów z pobliskiego dębu który do domu na kolację pędził, zmęczony całodziennym fruwaniem miał chęć na ciepłe posłanie i nie słyszał jak sówka miła dobrej nocy mu życzyła niby duch sowi przemknął mimo niej i tylko chwiały się liście potrącone skrzydłami. Sówka w drzwiach dziupli noc całą patrzyła w księżyc biały i dziwna rzecz się stała bo księżyc nagle zmalał dziób mu wyrósł zgięty i uszek burych dwoje aż gwiazdy przerażone przybiegły złotym rojem i krzyczą: to nie księżyc ale puchacz młody on skrzydłami łopocze i sfruwa do wody i złoto w falkach strumyka pluszcze - a rankiem znika. Gdy świt przyszedł do lasu z pełnymi fiołków rękoma i niebieskie powietrze światło gwiazd przyćmiewa sówka zmęczona ziewa i usypia na progu nie szukając łóżka a we śnie widzi dziób ślicznie zgięty i dwa bure uszka... Tymczasem puchaczek wstaje i najadłszy się do syta do pani sowy się udaje i grzecznie o sówkę się pyta czy mógłby z sówką zamienić słówko zagrać z nią w chowanego albo w inną grę. Zmieszana pani sowa mówi, że chyba nie i groźnie marszczy brwi pań puchacz w milczeniu okrążając dębowy pień no bo jak tu powiedzieć że sówka śpi w dzień. Powiedzieli mu w końcu że sówka się wygrzewa na pewno gdzieś w słońcu albo komary goni w pobliżu strumyka. Cóż miał robić puchaczek ukłonił się i zniknął. Sam się bawił puchaczek do wieczora a gdy spania nadeszła pora frunął do domu - mijając dąb pani sowy. Zdawało się że coś widział w świetle księżycowym. Na gałązce przed dziuplą siedziało białe zjawisko lecz że był zmęczony nie podfrunął blisko. A sówka z tęsknoty blada skrzydła jak do modlitwy składa i prośba płynie poprzez nockę ciemną księżycu śliczny zmiłuj się nade mną ulżyj mej doli proszę nie zwlekaj ja już naprawdę nie chcę dłużej czekać niech puchaczek zapomni o ciepłym śnie niech pokocha noc ciemną i niech pokocha mnie. Ulitował się księżyc tej prośbie gorącej i wnet srebrna smuga przebiegła po łące i wraz ze światłem w ucho sówki wpada najznakomitsza księżycowa rada. "Idź do kreta pustelnika on ci dopomoże sam w dzień sypia a pracuje właśnie w nocnej porze". Postanowiła sówka posłuchać miesiąca więc frunie z drzewa chociaż drżąca bo dawno temu przestrzegła ją mama żeby po lesie nocą nie fruwała sama sówka jej słowa dobrze pamięta... mówiła mama: o tej porze najpewniej coś się zdarzyć może syna nicponia pani sowa. Lecz cóż tu robić spać mu się chce więc choć niechętnie do domu mknie, wtem sówkę ujrzał światłem księży ca oblaną a że mu niewesoło więc przed nią przystanął pomyślał - jeśli sówka jeszcze o tej porze na gałęzi dębowej kołysać się może zapewne umie w jakiś sposób ugłaskać gniew dorosłych osób i może powie mi dlaczego w nocy nie śpi. Puchaczek obok sówki na gałęzi siada mówi: dobry wieczór, sówka odpowiada i na kubek rosy wieczornej prosi go słodkim głosem: "Jest wyborna, wnet sama w listku ją przyniosę pewnie jesteś spragniony, o już tu jest - proszę wypij wszystko - nie zważaj na złoty poranek to zapewne poświata księżyca nic więcej"... Sówka namawia coraz to goręcej. Puchaczek pije pije pije aż do dna wreszcie przeciera oczy i na sówkę patrzy czyżby się zmieniła czy to poświata księżyca sprawiła jej dziobek jakby bielszy jakby mniejsze ma uszka i w niczym niepodobna do tamtej zwykłej sówki taka jest delikatna i słodka i miła. Puchaczek zapomniał o śnie na sówkę spogląda i uśmiecha się i sówka także uśmiechnięta o troskach wczorajszych już nie pamięta skrzydło podała puchaczkowi wysoko w liściach nucił słowik gdy się dwa cienie przesuwały poprzez krajobraz w księżycu biały. Sówka z puchaczkiem odtąd każdej nocy dzięki tajemnej ziółka mocy fruną przy sobie księżyc śpiewa i posypuje srebrem drzewa i o miłości srebrne szepczą liście... Dzieci tej sówki oczywiście też polubiły nocy cień i nie sypiały w nocy, a sypiały w dzień. (oryginał nieczytelny - zakończenie wygląda najprawdopodobniej w ten sposób:) Tutaj zakończę tę opowieść która jest prawdą bo powiedzcie jakże inaczej można by dowieść dlaczego sówki śpią we dnie. I w końcu czy nie najprościej powiedzieć, że to sprawa ogromnej miłości!
Offline